Od razu na początku napiszę, że jest to moje pierwsze jajeczko. Nigdy nie miałam słynnego Beauty Blendera, ponieważ zawsze uważałam, że wydawać 69 zł na gąbeczkę to przesada, chociaż chętnie bym wypróbowała. Jakiś czas zastanawiałam się nad gąbeczką Real Techniques i przy składaniu zamówienia na cocolita akurat była w promocji za 27 zł, więc wzięłam od razu. :)
Gąbeczkę dostajemy w plastikowym opakowaniu, na sucho jest ona dość twarda i mało przyjemna w dotyku, jednak po zmoczeniu staje się mięciutka, przyjemna oraz nie wchłania podkładu. Gdy ją zmoczymy gąbeczka zwiększa swoją objętość i dość dużo rośnie co zobaczycie na zdjęciu. :) Bardzo przyjemnie się nią pracuje. Używam ją zazwyczaj na innych osobach, gdy chcę zwiększyć krycie podkładu. Ładnie wklepuje produkt i nie pozostawia żadnych smug, więc nie trzeba poprawiać i wklepywać palcami. Podkład rozprowadzam płaską stroną, a korektor tym dzióbkiem na drugim końcu jajeczka.
Na plastikowym opakowaniu mamy podpowiedź w jaki sposób używać Miracle Sponge, ale oczywiście każdy może używać jak tylko chce. :)
Z myciem nie ma żadnego problemu, świetnie domywa się od mocnych podkładów przy użyciu zwykłego szamponu dla dzieci.
Jedyny minus to wytrzymałość. Już po drugim myciu zauważyłam, że gąbeczka delikatnie pęka i z każdym praniem coraz bardziej. Nadal świetnie spełnia swoją funkcję i ładnie wklepuje podkład jednak boję się, że niedługo się całkiem rozwali. Nie zniechęca mnie to do niej, gdyż jej cena to 27 zł więc mogę kupić nową, bo w cenie jednego Beauty Blendera mamy 2,5 gąbeczki Real Techniques, więc mamy świetną gąbeczkę tylko świeższą, możemy wymieniać co 4 miesiące zamiast raz w roku, a wyniesie nas to tyle samo pieniędzy.
Mimo wszystko polecam Wam tą gąbeczkę i gdy ta już się zniszczy na pewno kupię kolejną. :)
A Wy używacie jajeczek do nakładania podkładu?
Jakiej firmy macie i jak Wam się sprawdzają? :)
Sylwia
Mnie jakoś zupełnie nie kuszą te gąbeczki, uwielbiam moje pędzle i uważam, że są nieśmiertelne w porównaniu z gąbką w którą wsiąka podkład. No i tak jak piszesz, dość szybko się zużywają i pękają.. I też wydaje mi się, że za bardzo trzeba ją niańczyć takim namaczaniem zawsze, trzymaniem w miejscu gdzie nie będzie gniła itd.. Ale dobrze że Ci się sprawdza, oby dała radę jak najdłużej ;)
OdpowiedzUsuńJa do podkładu używam pędzla, takie jajeczko by mi się przydało, chętnie bym wypróbowała :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie, mój blog/KLIK :))
sama bym z chęcią przetestowała, póki co mam dwie z Beauty Blendera i kocham je <3
OdpowiedzUsuń______________________
blog.justynapolska.com
Fashion & Makeup
Syll i Lyll - idealny duet :D
OdpowiedzUsuńZ gąbeczkami dopiero zaczynam ;) mam podróbkę tej ale mniejszą i jest średnia choc nie jest totalnym bublem ;) Ostatnio kupiłam z Deni carte i jestem bardzo zadowolona :)
Ja również kocham Beuty Blendery, ale niestety wsiąka on dużo podkładu. Swojego mam z Inglota i Primarka. Pozdrawiam BlackLine <3
OdpowiedzUsuńja używam pędzla, ale jajeczko kusi mnie już od dłuższego czasu- kiedyś sobie zakupię :)
OdpowiedzUsuńDużo osób ją poleca... Ja ją mam, a mimo wszystko używam pędzla :)
OdpowiedzUsuńAkurat tej nie miałam :) mam za to gąbeczkę z Ebelin i jest genialna :)
OdpowiedzUsuńja mam gąbeczkę Nanshy i nie powiem - jest świetna, fajnie się używa, ale pędzel jest jednak bardziej ekonomiczny :)
OdpowiedzUsuńoo, chciałam ją kupić ostatnio ale nie byłam jej pewna :)
OdpowiedzUsuńJa używam pędzla, jeszcze nie miałam żadnej gąbeczki :)
OdpowiedzUsuńJa pozostanę przy pędzlu lub wklepywaniu opuszkami palców
OdpowiedzUsuńwolę nakładać podkład pędzlem lub palcami. jakoś nie mogę pozbyć się tego wyobrażenia, że ta woda z bakteriami wsiąka do środka i to tam siedzi nawet po wymyciu :/
OdpowiedzUsuńpozdrawiam :*
Ja używam najzwyklejszych trójkątnych gąbeczek i jestem zadowolona :) melodylaniella.blogspot.com
OdpowiedzUsuńDziękuję za ten post :) Jest dla mnie niesamowicie przydatny :))
OdpowiedzUsuńZastanawiam się nad zakupem tej gąbeczki :)) Bardzo lubię gąbeczkę Kululu :) Tą RT może kiedyś kupię :)
Trochę się na nią czaje ;)
OdpowiedzUsuńNie miałam jeszcze żadnej gąbeczki do makijażu, ale tą może kupię, bo cena jest rozsądna :)
OdpowiedzUsuńMi co prawda nie pękła, ale zaczyna się "łuszczyć", tzn. w pewnym miejscu zaczynają odpadać małe okruszki gąbeczki, więc warto by było już ją wymienić :)
OdpowiedzUsuńKoniecznie muszę wypróbować gąbkę, bo jak dotąd podkład nakładałam tylko pędzlem, lub palcami :D
OdpowiedzUsuńwłaśnie myślę o zakupie tej gąbeczki; ) chyba mnie przekonałaś ;p
OdpowiedzUsuń