piątek, 8 stycznia 2016

3 x nie

Dziś post o moich bublach, czyli niezbyt przyjemnie, ale rzadko piszę, prawie w ogóle o produktach, które mi się nie sprawdzają. Po pierwsze - mało jest takich produktów, bo przed zakupem dużo o nim czytam i zastanawiam się czy aby na pewno, po drugie - jak mi się coś nie sprawdzi po prostu o nim zapominam. Ale przecież negatywne opinie są tak samo ważne jak te pozytywne, żeby uprzedzić nas, żebyśmy może jednak rozejrzały się za czymś innym. Jednak nie kierujcie się w 100% tym co tu napiszę, gdyż to, że mi się nie sprawdziło nie znaczy, że u Was nie może okazać się super hitem.



Evree, Magic Rose
Swojego czasu wiele dziewczyn na yt jak i na blogach bardzo zachwalało ten olejek. Miał on pięknie nawilżać, a do tego niwelować drobne przebarwienia. Te opinie w zupełności do mnie przemówiły jednak to był błąd. Kupiłam go za jakieś 30 zł w Rossmanie i żałuję każdej złotówki. Udało mi się doprowadzić moją cerę do porządku po wieloletnim leczeniu, a ten olejek zafundował mi na nowo koszmar. Dostałam tak wielkiego wysypu na całej twarzy, pełno małych i dużych syfów po około tygodniu stosowania tego olejku. Nie wiedziałam na początku od czego, ale pomyślałam, co ostatnio zmieniłam i znalazłam winowajcę. Od razu odstawiłam olejek i spróbowałam doprowadzić moją cerę do porządku, w sumie w dużej mierze pomogło po prostu odstawienie olejku i cera sama wróciła powoli mniej więcej do takiego stanu jak przed olejowaniem. Nie odważyłam się zrobić drugiej próby z tym różanym olejkiem i już pewnie nigdy się nie odważę do niego wrócić. Klapa na całej linii.

Wibo, Eye Liner
Produkt kupiony w przypływie chwili. Skończył mi się eyeliner, akurat byłam w Rossmanie, była prawdopodobnie promocja -40% i kupiłam na szybko, nie czytając żadnych opinii. Mimo, że kosztował mnie grosze, na pewno nie kupię drugi raz. Ma gruby pędzelek, a ja uwielbiam cieniutkie, żeby bez problemu można było dotrzeć do wewnętrznego kącika czy narysować jaskółkę. Kolejną wadą nie do zaakceptowania jest jego jakość czy też trwałość. Kreska na powiece jeszcze jakoś się trzyma, ale jaskółka często sama się ściera, a jeśli potrzemy oko nie ujrzymy już w tym miejscu naszego eyelinera. Bardzo się też kruszy, pęka. Najbardziej jest to widoczne na jaskółce, narysuję ją, później naciągnę delikatnie tam skórę, czy nawet podniosę brew, żeby skóra się napięła, abym mogła wyczyścić ten obszar korektorem i już widzę widocznie popękany eyeliner i trzeba w tych pustych miejscach poprawiać.

Maybelline, Color Tattoo Infinite White
Kupiłam go z myślą, że będzie to moja biała baza pod cienie, niestety nie wiedziałam, że produkt jest tak bardzo perłowy, a do tego jeszcze słabo napigmentowany. Nie nadaje się jako baza pod matowe cienie i produkt w tej chwili leży i kurzy się w szufladzie. Jego konsystencja też jest jakaś tępa i w ogóle nie polubiłam się z tym produktem. Oczywiście mówię tutaj akurat o tym odcieniu, bo posiadam również kolor Permanent Taupe oraz Creme de Nude i są świetne. Pierwszy do brwi, a drugi jako baza są rewelacyjne. Znalazłam w końcu kryjącą bazę o fajnej konsystencji, która ładnie trzyma nasze cienie na miejscu. Permanent Taupe, Creme de Nude jak najbardziej na tak, Infinite White zdecydowanie nie.





A Wy miałyście te produkty? Jakie są Wasze opinie o nich?
Na jakie buble natknęłyście się w ostatnim czasie?

 Sylwia

18 komentarzy:

  1. Ojej, współczuję wysypu po olejku, u mnie sprawdza się bardzo dobrze. Jednak zawsze ile ludzie tyle opinii, jak się nie sprawdzi na sobie, to się nie dowie. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam chyba 2 te cienie Tattoo i także nie przypadły mi one do gustu. A z tym olejkiem to współczuję...

    OdpowiedzUsuń
  3. Ma eyeliner z Wibo i nie jest dla mnie aż tak zły. Fakt, są lepsze odpowiedniki, ale ten nie jest taki ostatni :)

    OdpowiedzUsuń
  4. O olejku Magic Rose też czytałam sporo dobrego i miałam ochotę go wypróbować, ale teraz jeszcze się nad tym zastanowię, tym bardziej, że moja cera ma duże skłonności do zapychania :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Przyznam bez bicia że nie znam marki Evree...i słyszą o niej pierwszy raz od Ciebie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spokojnie, nie będę biła. :D Ja często trafiam na posty o tej marce, ale sama testowałam jedynie ten olejek z Evree. :)

      Usuń
  6. Nie miałam co prawda olejku evree w wersji różanej, ale miałam rekonstruktor, który był bardzo fajny. Szkoda, że Cię wysypało po nim, bo słyszałam, że ten różany jest w porządku.

    OdpowiedzUsuń
  7. Żadnego z tych kosmetyków nie miałam na szczęście;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Mi również cienie z Maybelline nie przypadły do gustu. Miałam również ten biały.

    OdpowiedzUsuń
  9. Dla mnie olejek Evree też był klapą - miałam essential Oils.

    OdpowiedzUsuń
  10. dla mnie olejki evree są świetne:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Na szczęście nie miałam żadnego z tych produktów :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Zgadzam się co do tego olejku Evree- mnie też po nim wysypało :) A eyelinera z Wibo też nie lubię- akurat ostatnio mu znów dałam szansę i żałuję:(

    OdpowiedzUsuń
  13. Na szczęście nie miałam żadnego z tych produktów.

    OdpowiedzUsuń
  14. Tego linera też nie lubię. Szybko znikał i do tego czerń nie była tak intensywna jak lubię.

    OdpowiedzUsuń
  15. nie lubie jak liner szybko schodzi;/

    OdpowiedzUsuń
  16. Olejek z Evree mam ale jeszcze nie testowałam :/ szkoda że u Ciebie się nie sprawdził :/

    OdpowiedzUsuń
  17. Z olejku Evree byłam bardzo zadowolona. Eyeliner Wibo był moim pierwszym tego typu kosmetykiem i szczerze mówić nie pamiętam jak się sprawdził, ale chyba bez rewelacji skoro do niego nie wróciłam.

    OdpowiedzUsuń

Każdy Wasz komentarz bardzo mnie motywuje! :)
Jeśli Cię zainteresowałam - zaobserwuj.
Jeśli spodoba mi się Twój blog - zaobserwuję.
(Umiem trafić na Wasze blogi, nie musicie zostawiać linków:))